W jednym z wolnych od pracy dni udałem się sam do lasu w nadleśnictwie kobiórskim. Wziąłem oczywiście nieodzowny aparat fotograficzny, aby przy okazji przetestować nowy obiektyw. Wchodząc do lasu oczywiście widziałem przemieszczającą się mgłę. Wtedy jednak jeszcze nie wiedziałem, że w głębi lasu czeka mnie teatr. Spacerowałem długo słysząc w pobliżu przechodzącą zwierzynę. Z czasem otaczająca mgła zaczęła czarować zmiennością swojej gęstości i szybkim przemieszczaniem się z miejsca na miejsce. Mgielny teatr rozpoczął się kiedy chmury odsłoniły słońce, a niebo niemal raziło błękitem. Przebijające się przez mgłę promienie słoneczne budowały klimat każdego mijanego przeze mnie miejsca. Wcześniej nigdy czegoś takiego, a przynajmniej na taką skalę nie widziałem. Ech, facet z miasta… . Raz mgła niemal gasiła światło swoją gęstością do tego stopnia, że było ciemno i mroczno, drugi raz słońce brało górę i zaczynało się przedstawienie. Najpiękniej było oczywiście przy jeziorze, do którego po pewnym czasie udało mi się dotrzeć. Niespotykanie spokojna tafla wody z kryształową czystością odbijała promienie słoneczne. Słońce oczywiście podnosiło się coraz wyżej i wyżej dając tym samym coraz więcej siły swoim promieniom. Skutkowało to powstawaniu mocnych smug światła, które efektownie wydobywały się zza drzew i ostro odbijały w lustrze wody. Ech, to było naprawdę piękne.
Coś więcej znajdziecie na http://www.tuitam.org.pl/?p=59