Do Hallstatt jechaliśmy z nastawieniem, że zobaczymy coś niespotykanego. Artykuły, które przeczytaliśmy oraz zdjęcia, które oglądaliśmy zrodziły w nas obraz miejsca, w którym będziemy czuć się jak w bajce. Takie nastawienie może często spowodować rozczarowanie. W tym przypadku to nie nastąpiło. Chociaż realia miastecza trochę zweryfikowały nasze oczekiwania, było to jednak spowodowane przede wszystkim trwającym remontem w miasteczku, który zaburzał spokojny klimat miejsca. Poza tym Hallstatt to jedna uliczka wzdłuż jeziora oraz mały dość urokliwy ryneczek w kształcie trójkąta. To co nas trochę raziło to budynki, które niestety nie posiadały jednolitego klimatycznego stylu. Jedne drewniane inne murowane, a jeszcze inne drewniano-murowane rozstawione w nieuporządkowany sposób na zboczu wzgórza. Wszystkie stare i trochę młodsze lub odremontowane. W miasteczku znajduje się kilka ciasnych uliczek, ale to naprawdę namiastka. Za to są ścieżki, chodniki wijące się po zboczu na początku między domkami, później ponad nimi, z których im wyżej tym ładniej widać miasto i jezioro. I tu właśnie odnajdujemy urok Hallstatt, dla którego przyjażdżają turyści z całego świata, a przede wszystkich z Chin, gdzie znajduje się wierna replika Hallstatt. Sam osobiście stwierdzam, że Hallstatt to miasto z piekną, idealną do fotografii lokalizacją. Są miejsca, z których widok na miasteczko zniewala swoim obrazem – i to jest właśnie to “COŚ”. Spacer po miasteczku nie daje już tyle przyjemności wizualnych, ale na ryneczku jest urokliwie. Wszystkich spragnionych więszkej ilości szczegółów zapraszam na http://www.tuitam.org.pl/?p=3152